Z punktu widzenia osoby ze złożoną niepełnosprawnością…


Ostatnio na blogu nie było nowych wpisów, bo autor wypoczywał w szpitalu. Wypadek wynika z niedostosowania infrastruktury i taboru Polskich Kolei Państwowych, co opisał Wojciech Karpieszuk w artykule Pociągi groźne dla niewidomych, więc ja już opisywać nic nie będę. Jednak ten wypadek dał mi też nową perspektywę widzenia.

Mam nogę zagipsowaną do połowy uda, co niemal całkowicie uniemożliwia mi samodzielne poruszanie się. Jestem więc osobą z niepełnosprawnością sprzężoną: wzrokowo-ruchową. I nagle okazało się, że wiele rzeczy jest o wiele trudniejszych, niż w wypadku tylko niepełnosprawności wzrokowej. Na przykład nie mogę używać kul do przemieszczania się, a muszę zadowolić się balkonikiem.

Wejście do mojego własnego domu stało się skomplikowaną operacją: dwa schody na zewnątrz, sześć w środku i winda, która okazała się za mała. Sanitariusze musieli mnie wtargać na moje piętro na plecach.

Karetka pogotowia, która zabierała mnie z dworca Warszawa Wschodnia stała przy samym wejściu, ale sanitariusze musieli do mnie dotrzeć wchodząc na peron po schodach. Problem był także z wyniesieniem mnie z wagonu ze względu na ogromną przerwę między podłogą wagonu, a peronem. Ta przerwa była właśnie przyczyną wypadku. Potem sanitariusze nieśli mnie po schodach i tak dookoła Wojtek…

dostępność architektoniczna stacji kolejowych i wagonów jest zerowa, ale żeby to zauważyć trzeba było ulec wypadkowi. Doświadczenie uczy lepiej, niż najlepsze reklamówki.

, ,

Dodaj komentarz