Człowiek systemu


Człowiek jest istotą bardzo elastyczną i stosunkowo łatwo dostosowuje się do warunków, o ile nie są ekstremalne. Człowiek niepełnosprawny nie jest tu wcale wyjątkiem. Dlatego należy bardzo uważać na to, jak projektuje się system wsparcia.

PFRON zawiesił realizację programów celowych, a jeżeli nawet nie zrobił tego oficjalnie, to jednak uczynił to w praktyce. Zbieranie wniosków o dofinansowanie w tym roku i informowanie o ewentualnej wypłacie w przyszłym jest żartem, gdy spojrzy się do planu finansowego na 2011 rok. Tam po prostu nie zaplanowano środków na programy celowe. To się może jeszcze zmienić, gdy wejdą w życie zmiany ustawy o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych, ale to tylko potencjalna możliwość. Co się zatem wydarzy w przyszłym roku?

Moim zdaniem – niewiele. To znaczy może upaść jakaś firma sprzedająca sprzęt specjalistyczny, a kilka osób zrezygnuje ze studiów. Jednak globalnie zmiany będą niezauważalne. Ludzie się dostosują. Może przyjdzie czas na oprogramowanie bezpłatne – Open Source lub witaminizowane, ludzie wybiorą inne studia, które są tańsze lub bezpłatne. Wskaźniki utrzymają się na dotychczasowym poziomie. Jeżeli tak się stanie, to padnie pytanie, po co wydawać setki milionów na wsparcie, które niczego nie zmienia?

Pytanie jest zasadne, chociaż bezsensowne. Zasadne, bo przecież zdrowy rozsądek nakazuje efektywnościowe podejście do środków publicznych. Skoro ich wydawanie nie przynosi skutku, to po co je wydawać. Jest też bez sensu, bo to byłby wyłom w myśleniu systemowym, jakie się w Polsce stosuje. W Polsce istnieje bowiem system redystrybucji środków, i to czasem bardzo dużych, który nie służy wcale aktywizacji osób niepełnosprawnych, a jedynie uzupełnieniu ich środków finansowych.

Przyjęto pewne założenia, które są równie często prawdziwe, jak błędne. Po pierwsze – osoba niepełnosprawna jest biedna. Po drugie – osoba niepełnosprawna ma pracować. Po trzecie – drogą do zatrudnienia jest edukacja, rehabilitacja i podnoszenie świadomości.

pierwsza zasada prowadzi prostą drogą do wprowadzenia redystrybucji, czyli przekazywania środków osobom niepełnosprawnym w zależności od ich dochodu. Zatem nie bierze się pod uwagę, czy te pieniądze doprowadzą do celu, jakim jest zatrudnienie. Tworzone są programy, gdzie szczegółowo opisywane jest wyliczanie przeciętnego dochodu (dwie strony formularza). Wyliczenia te definiują czym jest gospodarstwo domowe, które dochody należy wliczyć, a których nie trzeba, jakimi dokumentami należy się posługiwać itp. Po tych wyliczankach zawsze wiadomo, komu dać, komu nie dać i jak podzielić środki. A gdzie tu cel?

Tak naprawdę to cel jest nieważny. Gdyby był ważny, to z programów nie byliby wycinani ludzie najbardziej aktywni, ambitni i pracowici. Te cechy pozwalają im więcej zarobić, a zatem nie należy im się wsparcie. Należy się tym, którzy nie pracują. W pierwszej chwili wydaje się to słuszne: jedni się usamodzielniają i już nie potrzebują wsparcia, a drudzy są nadal niezaradni i trzeba im pomóc. Jednak człowiek jest elastyczny i dopasowuje się do systemu. Dostaje od niego informację, że będzie miał bonusy, jak będzie bierny. To demotywuje aktywnych, a z drugiej strony – utwierdza biernych w ich postawie.

System ma jeszcze jedną, bardzo poważną wadę – uzależnia ludzi od wsparcia. Na początku lat dziewięćdziesiątych zasiłki dla bezrobotnych były tłuste i wypłacane bardzo długo. Stworzyły w ten sposób grupę ludzi trwale bezrobotnych. Tu mechanizm jest podobny, chociaż nie identyczny. Ludzie bowiem kupują cyklicznie sprzęt komputerowy lub samochody, które nie są im tak naprawdę potrzebne lub zaczynają kolejne studia, bo są na to środki. Nie czynią tego z potrzeby własnego rozwoju, faktycznych potrzeb, ale po prostu dlatego, że można to robić. Byłbym niesprawiedliwy twierdząc, że tacy są wszyscy niepełnosprawni ludzie, ale system programuje zachowania, podobnie jak warunki środowiskowe programują ewolucję.

Opisywany system nie jest specjalnie groźny (chociaż raczej niesprawiedliwy), gdy środki są w obfitości. Tak było przez wiele lat i nagle się skończyło. Ludzie histerycznie reagują na komunikaty PFRON, że jakiś program nie będzie realizowany, bo przecież zawsze był. System się załamał i nie każdy jest w stanie się od razu dostosować. Kto ma siłę – lobbuje w Sejmie lub MPiPS, a kto słaby – cierpi w milczeniu lub eksploduje na listach dyskusyjnych lub w komentarzach. W umysłach rodzi się brak zaufania do systemu, który tak srodze ich zawiódł, a frustracja kieruje się przeciwko władzy, poniekąd nawet słusznie.

Polityka społeczna często musi rozwiązywać tego rodzaju dylematy. Odpowiednim narzędziem po temu jest antycypacja, której chyba w ogóle nie użyto przy projektowaniu systemu rehabilitacji w Polsce. Inaczej nie wpisanoby w niego mechanizmu autodestrukcji, który właśnie się uruchomił. Ludzie są elastyczni i dostosują się do zmian, tylko czy wolno eksperymentować na tak delikatnej materii?

, , , , , , , , , ,

Jedna odpowiedź do “Człowiek systemu”

Dodaj komentarz