Po Kongresie osób z niepełnosprawnościami – pomysły na pracę


We wtorek 20 września 2016 roku odbył się II Kongres osób z niepełnosprawnościami. Dostałem zadanie poprowadzenia wspólnie z Anną Drabarz sesji poświęconej zatrudnieniu i aktywizacji zawodowej. To było ciekawe, bo po raz kolejny spotkały się tam dwa światy.

Pierwszy świat to kilkoro młodych ludzi pracujących w korporacjach, dla których znalezienie pracy to tylko kolejne wyzwanie w ich życiu. Opowiadali jak prowadzili rozmowy z kadrami, doradzali dostosowania miejsca pracy i generalnie byli pozytywni. Drugi świat to wyciąganie pieniędzy z PFRON na dofinansowania do zatrudnionych na lewo. Za chwilkę opowiem całą historię, bo jest pouczająca. Trzeba też dodać, że pojawił się niewielki, ale ciekawy trzeci światek postulujący wprowadzenie zakazu wykonywania pewnych zawodów przez osoby bez niepełnosprawności. Taki specyficzny monopol bywał i nadal bywa praktykowany w świecie realnym. Na przykład zawód masażysty bywał przypisywany do osób niewidomych. W słabszej formie oznaczało to upychanie w konkretnych zawodach dużej grupy osób z konkretnym rodzajem niepełnosprawności. Tak było na przykład z osobami niewidomymi, które masowo były kształcone, a potem wykonywały zawód szczotkarza (wykonywanie szczotek), dziewiarza, stroiciela fortepianów czy koszykarza. Oczywiście chodzi o wyplatanie koszyków, a nie granie w NBA.

Takie monopolizowanie stoi w sprzeczności z Konwencją o prawach osób z niepełnosprawnościami, a także z Konstytucją RP gwarantującą swobodę wyboru zatrudnienia. Jednak te pomysły są pewną próbą znalezienia rozwiązania problemu braku pracy dla osób z niepełnosprawnościami. Być może próbą rozpaczliwą, ale zapewne szczerą. W podobnym kierunku szła propozycja, by ustawowo zobowiązać administrację publiczną, by w ramach zamówień publicznych zlecała dostarczanie usług i towarów spółdzielniom socjalnym. Idea pozornie słuszna, ale łatwo sobie wyobrazić trend do tworzenia fikcyjnych spółdzielni, z fikcyjnie zatrudnionymi pracownikami z niepełnosprawnościami, mającym pełny dostęp do ogromnego rynku zamówień publicznych. Dlatego pomysł wymaga naprawdę dobrego przemyślenia, chociaż może być w pewnym stopniu słuszny.

Teraz wrócę na chwilę do systemu dofinansowań i dojenia go przez różnych cwaniaków. Jedna z uczestniczek opowiedziała historię swojej córki, która została podopieczną pewnej fundacji. Fundacja przekazywała jej regularnie paczki żywnościowe, co było pożądane w trudnej sytuacji rodziny. W ramach dokumentowania działalności przekazała fundacji kopię swojego orzeczenia o niepełnosprawności, co nie wzbudziło żadnego niepokoju, bo jest praktykowane powszechnie. Tu jednak historia ma dalszy ciąg. Otóż po pewnym czasie kobieta dowiedziała się, ze jej córka jest zatrudniona. Nie podała szczegółów tego odkrycia, ale nie ma to znaczenia dla historii. Zapytała córkę o to, a ta ze zdziwieniem zaprzeczyła. Po krótkim śledztwie okazało się, że fundacja wykorzystała jej orzeczenie do wyciągnięcia z PFRON dofinansowań do wynagrodzenia. Jak widać Dubienieckich jest więcej, niż się nam wydaje.

Uczestnicy sesji opowiadali więcej takich historii, chociaż pojawiły się głosy osób patrzących na to szerzej. Padła teza, że wycenianie w ten sposób pracy człowieka oznacza dla niego i jego pracodawcy, że jest ona niewiele warta. Skoro jest niewiele warta, to ze strony pracownika pojawia się poczucie niskiej wartości, a u pracodawcy – przedmiotowe podejście do pracownika. Skoro wszyscy się zgadzają, że praca osoby z niepełnosprawnością jest niewiele warta, to coś w tym musi jednak być…

Ogromna większość głosów z sali poparła postulat o likwidacji lub przynajmniej gruntownej zmianie systemu dofinansowań do wynagrodzeń. Jednak trzeba pamiętać, że niemal ćwierć miliona miejsc pracy opartych jest o ten system i nikt nie wie, jaki skutek miałaby taka zmiana. Oczywiście nikt nie wie także ile z tych miejsc pracy jest fikcyjnych. Kontrole PFRON zazwyczaj nic nie wykazują, bo wypracowane zostały mechanizmy zabezpieczeniowe. Choćby obowiązek obdzwonienia codziennie 15 osób, by biling był dowodem na wykonywanie pracy. Albo system poręczeń za nowych pracowników. A kontrolerzy PFRON sprawdzają zazwyczaj tylko dokumenty, a te są w porządku. Tak czy inaczej nadchodzi czas na zmiany w systemie, bo rząd potrzebuje pieniędzy na swoje programy.

, , , ,

3 odpowiedzi na “Po Kongresie osób z niepełnosprawnościami – pomysły na pracę”

  1. Wynika z tej relacji z dyskusji, że znaczna część uczestników uważa, że walka z patologią powinna polegać na likwidacji SOD. jak dla mnie wylewanie dziecka z kąpielą. Wolę rozmawiać o tym w jaki sposób SOD wspiera zatrudnienie ON, bo tych argumentów tu nie widzę. Uczciwy pracodawca korzystający z SOD zdaje sobie sprawę, że praca osoby z niepełnosprawnością jest ograniczona i nie zrobi ona czegoś w takim tempie, jak zdrowy pracownik i mocno tutaj bazuję na własnych doświadczeniach. jeśli likwidować SOD to kto zyska, a kto straci? Stracą pracownicy niepełnosprawni, zyska 500+.

  2. Jak często bywa – wszystko jest o wiele bardziej skomplikowane. Nikt dobrze nie wie, ile z tych pieniędzy wydawanych na dofinansowania jest marnowanych, a ja podejrzewam, że bardzo dużo. Mówię tu zarówno o zwykłych przekrętach, półprzekrętach, czyli działaniach pozornie zgodnych z prawem i tych innych dziwnych rozwiązaniach drenujących budżet PFRON. Sama konstrukcja dofinansowań jest koślawa, ale o tym pisywałem już wcześniej. Fakt, że są też uczciwi pracodawcy tej sytuacji nie zmienia. Być może należy przemyśleć zmianę instrumentu wspierającego, by uczciwi pracodawcy nie stracili. Jednak uczestnicy chcą zmian, bo dalej tak już być nie może. Nie zrozumiesz tego, bo jesteś poza tym chorym systemem pracując na otwartym rynku pracy.

Dodaj komentarz