Stabilne zatrudnienie, ale niekoniecznie w zakładach pracy chronionej


Mamy teraz taką fajną nowelizację Kodeksu Pracy, której celem jest stabilizacja zatrudnienia. Jest to element walki z tzw. „umowami śmieciowymi”, czyli cywilno-prawnymi. Odkładam na bok refleksję nad tym, jak można pejoratywnym określeniem robić ludziom wodę z mózgu, bo cała ta nagonka ma na celu tylko wyciągnięcie więcej pieniędzy do ZUS i urzędów skarbowych. Jednak skoro ludzie chcą stabilności w postaci umów na czas nieokreślony, to niech tam. Na gruncie tej nowelizacji umowy na czas określony nie będą mogły być przeciągane na wieczność. I to nie jest w smak zakładom pracy chronionej.

Zdaję sobie sprawę, że wielu ludzi woli mieć niższe wynagrodzenie połączone ze stałym zatrudnieniem i to dla nich jest ta nowelizacja. Ja tej zmiany nie odczuję, a inni – kto wie… Jednak tej zmiany już boją się pracodawcy zakładów pracy chronionej i nawet przekonali jednego z posłów do wystosowania interpelacji poselskiej. Na czym polega obawa? Ano na tym, że ktoś z pracowników straci orzeczenie i przestanie być osobą niepełnosprawną, za którą idzie dofinansowanie. A trzeba będzie zatrudniać dalej i płacić pensję! No po prostu skandal!

Pozornie niewinna nowelizacja przepisów prawa pracy obnaża w całej jaskrawości patologię systemu, w którym zatrudniane są orzeczenia, a nie pracownicy. Pracodawców przeraża fakt, że nie będą mogli zwolnić kogoś bez orzeczenia, a co gorsza – będą musieli mu płacić pensję. A przecież on nic nie robi i nie przynosi przedsiębiorstwu żadnych korzyści. No i zrobił się problem.

Bo zakłady pracy chronionej to takie dziwne przedsiębiorstwa, które utrzymują się w pierwszym rzędzie z dofinansowań do wynagrodzeń, a dopiero w drugiej kolejności – z produkcji lub świadczenia usług. Trochę tu generalizuję, ale tylko trochę. Są też dobrze ustawione ZPChy, gdzie jednak kontrakty na sprzątanie, ochronę lub catering są podstawą, a dofinansowania tylko miłym dodatkiem pozwalającym obniżyć koszty. Jednak są też takie, które w ogóle nie realizują produkcji i usług i dla nich każdy ubytek w dochodach to tragedia. Dlatego tak się bronią przed zatrudnianiem osób na stałe, bo przecież mogą stracić orzeczenie i będzie straszny kłopot. Naciskają na rząd, posłów i organizacje pozarządowe, by pozostawić im prawo do niestabilnego zatrudnienia. Bo przecież osoby niepełnosprawne i tak nie biorą kredytów mieszkaniowych, nie zakładają rodzin i nie potrzebują pieniędzy na prywatne usługi medyczne. Więc po co im stała umowa o pracę?

, , , , , , ,

Dodaj komentarz